poniedziałek, 23 stycznia 2017

Świetny zamiennik paluszka do ssania dla naszej małej pociechy

Ssanie to odruch naturalny, potrzeba

fizjologiczna nasilająca się 

w ok. 4 miesiącu życia dziecka.


Zdarza się, że nasz maluszek, mimo wykupienia połowy apteki z różnych kształtów i kolorów, nie chce ssać smoczka. Sama jestem mamą takiego urwiska. Z jednej strony to wspaniała sprawa. Bo po co zatykać dziecku buzię zabawką i ryzykować krzywym uzębieniem naszej pociechy, lub stresem związanym z odzwyczajaniem bąbla od  noszenia gumowego przyjaciela.

Niestety może być gorzej...kiedy nasze dziecko szuka atrakcji w ssaniu....kciuka. Paluszek z czasem staje się chudszy, może mieć zgrubienia naskórka, pękać pod wpływem wiatru czy mrozu. Cierpią również pazurki. Po prostu koszmar!

Ostatnio natknęłam się na rewelacyjny, jak to sobie nazwałam "zamiennik kciuka do ssania" :-)


Moja córeczka niestety jest już za duża na taką rękawiczkę, i bez problemu poradziła by sobie z jej zdjęciem. Jednak gdybym mogła cofnąć się w czasie było by to moje must-have. 

Ciąża a leżenie na brzuchu

Nie od dziś wiadomo, że lekarze odradzają leżenie na brzuchu ciężarnym zwłaszcza od momentu pojawienia się krągłości. Pozycja ta może źle wpływać na rozwój dzieciątka, powodować uciski jego małego ciałka lub powodować niedotlenienia organów zarówno u matki jak i u dziecka.

Ale czy naprawdę musimy żegnać się z ulubioną pozycją na długie miesiące?
Okazuje się, że nie! A to za sprawą sprytnego wynalazku...
Przyszłe mamusie, musicie to mieć!


piątek, 20 stycznia 2017

Pyszny, łatwy w przygotowaniu chleb drożdżowy pszenny i pszenno - żytni razowy




Emilka, specjalnie dla Ciebie :)



Chleb pszenny drożdżowy

Co nam będzie potrzebne?

  • 1 kg mąki pszennej
  • 50 g drożdży
  • 1 łyżeczka cukru
  • 1 łyżka soli (a tak naprawdę to kwestia smaku, ja czasem daję ciut więcej)
  • 1 litr wody
  • opcjonalnie można dodawać jeszcze różne dodatki: płatki owsiane, otręby, ziarna słonecznika, siemienia, dyni czy na co ma się ochotę

  • 2 foremki keksówki
  • smalec i bułka tarta do przygotowania blach
  • piekarnik ;-)
  • i dobre chęci
Mąkę, sól, cukier i ewentualne dodatki wsypujemy do dużej miski i mieszamy aby wszystkie suche składniki się równo rozłożyły. Drożdże wkruszamy do letniej wody i powstały roztwór wlewamy do miski. Ponownie mieszamy, łącząc wszystko bardzo dokładnie.
Tak powstałe ciasto odstawiamy pod przykryciem w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok.20 min.
W tym czasie przygotowujemy blachy. Smarujemy smalcem (podkreśli on smak i zapach naszych bochenków) i obsypujemy bułką tartą.

Gdy ciasto już wyrośnie należy go odgazować. W tym celu maczamy łyżkę w wodzie (będziemy to powtarzać kilka razy żeby ciasto nie przylepiało się do łyżki) i szybkimi, energicznymi ruchami uklepujemy ciasto aby pozbyć się spulchnionej objętości.

Następnie rozkładamy do blaszek. Ponownie uklepujemy mokrą łyżka, dociskając ciasto we wszystkie rogi i wygładzamy. Starajmy się to zrobić w miarę starannie, wtedy wszystkie nasze kromki będą równe.

Teraz ostrym nożem nacinamy, żeby uniknąć pękania chleba podczas pieczenia. Możemy posypać po wierzchu mąką czy też dodatkami jakie wsypaliśmy do środka.

Nasze blaszki z chlebem odstawiamy do ponownego wyrośnięcia na kolejne 20 min. Dobrze jest przykryć je np. torebkami foliowymi robiąc z nich.....hmm... czapeczki? (nie wiem jak to lepiej opisać, ale obiecuję że jak będę piekła kolejne chleby zrobię i dodam więcej zdjęć aby maksymalnie ułatwić Wam pieczenie)
W każdym razie nakładamy je tak aby nie dotykały masy ale w miarę szczelnie pokrywały blachy.

Obiecane zdjęcie:

W między czasie rozgrzewamy piekarnik do 200 stopni z termoobiegiem (w zależności od piekarnika, bo każdy piecze inaczej, może być nawet 230 stopni) i jak już upłynie czas wyrastania wstawiamy (bez folii) nasze blaszki na środkową półkę i zmniejszamy od razu temperaturę do 180 stopni (lub 200 stopni w zależności od piekarnika)

Pieczemy 50-55 min. Po tym czasie wyłączamy grzanie i pozostawiamy chlebki jeszcze na 10 min, następnie wyjmujemy z piekarnika i wyciągamy z blaszek, właściwie to same wyskakują ;-) 

Możemy jeszcze popukać w spód bochenków, jeśli usłyszymy głuchy dźwięk, to znaczy że chleb jest dopieczony.
Odstawiamy na ok 1 godz do odparowania i ostygnięcia.

Smacznego! :-)


Chleb razowy pszenno-żytni


Różnica w przygotowaniu tego chleba jest taka, że w porównaniu z poprzednikiem, na 1 kg mąki daję 500 g mąki pszennej i 500 g mąki żytniej razowej typ 2000. Pomijam też wszelkie dodatki. Dalej postępuję zgodnie z przepisem. Co do blach to proponuję użyć papieru do pieczenia lub solidnie natłuścić i bardzo dokładnie obsypać bo niestety bochenki są bardziej uparte.

Konsystencja ciasta będzie się nieco różniła, i podczas pieczenia chleb też nie będzie tak wyrastał jak pszenny, ale wyrasta :-) Powodem jest mąka. Żytnia jest po prostu inna :-)


Zachęcam do wypróbowania przepisu, który eksperymentalnie zmodyfikowałam sama :-)

Dajcie znać w komentarzach, jak wyszły Wam wypieki :-)




środa, 18 stycznia 2017

Trik na uspokojenie płaczącego bobaska :)

Metodę tę prezentuje doświadczony lekarz. Zachęcam do oglądania :)


:)

https://www.facebook.com/Z-życia-mamy-kosmetyczki-203695486770194/

:)

https://www.facebook.com/Z-życia-mamy-kosmetyczki-203695486770194/

Lalka szmacianka, czyli nowa zabawka mojej córeczki, uszyta przez mamę...:-)

Postanowiłam zrobić zabawkę dla swojej córeczki, która byłaby niepowtarzalna i wyjątkowa jak ona. Długo szukałam jakiejś inspiracji aż wreszcie  trafiłam na świetny blog z opisem i wykrojem do wydrukowania ślicznej lalki "szmacianki"

Oto nasza laleczka:

Narazie ubranko jest pożyczone od innej lalki ale nad jej własnym wdziankiem jeszcze pracuję :-)
No i myślę, że lada dzień laleczka będzie miała siostrzyczke ;-)

Zachęcam do uszycia podobnej, świetna zabawa przy pracy, a po pracy jeszcze lepsza :-)

Dajcie znać w komentarzach co o niej myślicie, i jakie jest Wasze zdanie na temat własnoręcznie robionych zabawek.

niedziela, 15 stycznia 2017

jak nie ubrudzic rak podczas obierania burakow...

Dzis kolejny wpis z cyklu "dobre rady mamy"  😊

Wiec jak nie ubrudzić rąk podczas obierania buraków...?
Zdawało by się nie możliwe..a jednak.. sama się o tym przekonałam nie dalej jak wczoraj, kiedy to postanowiłam przygotować sobie co nie co na dzisiejszy obiad.
Moja metoda na czyste ręce jest banalnie prosta:
Wystarczyło bardzo delikatnie odkręcic kran i obierać surowe buraczki pod bieżącą (letnią) wodą. Nie puszczałam wody zbyt mocno aby jej zbytnio nie marnować wystarczył naprawdę cienki strumień.

Wyprubujcie i dajcie znać w komentarzach czy u Was też się sprawdziło :-)

sobota, 7 stycznia 2017

Syrop z cebuli

Czasem warto wrócić do medycyny niekonwencjonalnej, po co zatruwać swój organizm chemikaliami gdy nie trzeba. Chciałabym Wam przestawić propozycję syropu naturalnego, niezwykle skutecznego i dość uniwersalnego, praktycznie bez ograniczeń wiekowych. Ja taką miksturę już od dość dawna stosuję za każdym razem gdy zaczynam odczuwać, że z moim zdrowiem zaczyna się dziać coś nie tak. 
Przyrządzenie syropu jest bardzo łatwe i szybkie. I wbrew pozorom nie smakuje tak źle jak wygląda, pachnie czy nawet brzmi :)
Syrop z cebuli - to bohater mojego domu :) Zawiera dużo witamin o działaniu silnie dezynfekującym i łagodzącym. Uzupełnia niedobory witaminy C, A, B1, B2, PP oraz wielu mikroelementów: cynku budującego odporność przeciwwirusową, przeciwmiażdżycowego selenu, fosforu będącego budulcem kości oraz wapnia. Leczy kaszel, przeziębienie, a także smarowany pod noskiem dziecka, łagodzi katar.

Proporcje mogą się zmieniać w zależności od tego ile osób trzeba postawić na nogi.

Dwie, trzy cebule pokroić w drobną kostkę, zalać ok. 3 łyżkami miodu (zawiera więcej witamin) lub cukrem (jeżeli u naszego pacjenta  występuje alergia) odstawić na ok 4-5 godzin żeby cebula puściła sok i nasz syrop gotowy. Opcjonalnie można dodaj jeszcze 1-2 ząbki czosnku by jeszcze bardziej ubogacić w witaminy i składniki naturalne nasz syrop. 


Pamiętajmy jednak, że nawet domowej roboty lekarstwo zawsze pozostaje lekarstwem i tak to traktujmy jeśli chodzi o dawkowanie. U mnie sprawdza się 1 łyżka (taka do zupy) dwa, trzy razy dziennie dla dorosłych i 1 łyżeczka (do herbaty) dwa razy dziennie dla mojej 18. miesięcznej córeczki.

U nas po dwóch-trzech dniach objawy ustępują zwykle bez konieczności stosowania aptecznych medykamentów.

piątek, 6 stycznia 2017

Jak prać firany makarony, tak aby się nie poplątały...

i nadal wyglądały ładnie.....


Dziś krótki wpis z poradą :) 
Przedstawię Wam sposób jakiego ja używam i jaki w 100% się sprawdza. Przed zdjęciem z karnisza najpierw plotę je w taki niezbyt ścisły (aby wszystko się ładnie doprało) ale też nie za luźny (aby podczas prania nie zrobił się kołtun) warkocz. Zakończenie zabezpieczam gumką do włosów i to dość ścisło. Tak samo górę firanek po tym jak odepnę już żabki.

Taki warkocz, wkładam do pralki i ustawiam na 30'-40' i zmniejszam obroty wirowania tak do 800. I standardowo, proszek do prania i płyn do płukania i usztywniania firanek. 
Warkocz wieszam na swoje miejsce bezpośrednio po praniu jeszcze w formie warkocza i rozplatam.
Po takim praniu moje makarony zawsze są czyściutkie i świeże a przede wszystkim nie poplątane :)
 Firanki nie są zniekształcone, zawsze wyglądają ładnie :)
W pokoju córeczki mam białe makarony z cekinami, i piorę je w taki sam sposób - niezawodny :)


środa, 4 stycznia 2017

Trzydniówka - najpierw gorączka a później wysypka

Natalka trzydniówkę przebyła niemal książkowo.
Nad ranem gorączka ok.38 stopni. i zaczęło się...walka z ciągle wzrastającą gorączką
Jedynym wybawieniem były czopki przeciwgorączkowe (inne warianty typu: syropki, nawet te skoncentrowane w mniejszej ilości płynu tzw.kropelki, nie wchodziły w grę) Do tego całonocne czuwania, przytulania, zaspokajanie podstawowych potrzeb córeczki. Była to jej pierwsza przebyta choroba więc towarzyszył mi ogromny stres.
Całą gehennę zakończyła wysypka na całym ciele mojego aniołka, która wystąpiła po trzech dniach niemalże na moich oczach i był to również przełomowy moment również dla wzrastającej temperatury, która od tej chwili ustąpiła jak ręką odjął.
Na wysypkę lekarz nie zalecił stosowania żadnych leków. Ustąpiła samoistnie po kilku kolejnych dniach.